Polscy turyści sfilmowali jedno z najrzadszych zjawisk pogodowych na świecie! Zobaczcie, jak wygląda „snownado”, czy śnieżne tornado

Potęga przyrody potrafi jednocześnie zachwycać i przerażać ludzi.

Człowiek wobec siły żywiołów często jest bezradny i musi się pogodzić z ich niszczycielskim działaniem. Jednym z poważnych zagrożeń dla ludzi i ich działalności jest wiatr, który potrafi wiać z niewyobrażalną siłą, łamiącą najgrubsze drzewa niczym zapałki, a także tworzyć śmiertelne wiry, zwane tornadami.

 

Tornado jest z definicji gwałtownie wirującym słupem powietrza, który rozciąga się od chmury do powierzchni ziemi. Tornada występują na wszystkich kontynentach (oprócz Antarktydy) i najczęściej osiągają prędkość do 180 kilometrów na godzinę, a ich leje nie przekraczają  75 kilometrów.

Zwykłe powietrzne tornada występujące na lądzie zostały już wielokrotnie sfilmowane i ich specyfika jest wszystkim dobrze znana. Nieco rzadziej udaje się uwiecznić na taśmie tornada nad zbiornikami wodnymi,  a prawdziwym szczęściem jest zobaczyć „snownado”, czy śnieżne tornado, co ostatnio udało się polskiej parze turystów.

 

Michał Bielaś i Ilona Kowalik szli jednym ze szklaków Tatrzańskiego Parku Narodowego, gdy nagle pogoda znaczenie się pogorszyła i zerwał się niezwykle mocny wiatr. Para postanowiła przerwać marsz, ale zanim zaczęła schodzić do doliny włączyła kamerę w Smartfonie, by upamiętnić szalejący wiatr. Wtedy właśnie udało im się sfilmować śnieżne tornado, które przez niecałą minutę „tańczyło” przed ich oczami.

Kiedy zauważyłem „snownado” poczułem ogromny szacunek do Matki natury oraz gór. Na szczęście nie staliśmy na drodze tego śnieżnego tornada i bezpiecznie udało nam się uwiecznić to piękne zjawisko – mówił po wszystkim podekscytowany pan Michał.

Para miała wyjątkowe szczęście, nie tylko dlatego, że zobaczyła bardzo rzadkie białe tornado, ale także dlatego, że udało im się z tego spotkania wyjść bez szwanku.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : reshareworthy.com, gva.be

Reply