Steven Tyler był prawnym opiekunem swojej dziewczyny. Zrujnował jej życie, gdy zaszła w ciążę

W końcu młoda dziewczyna poddała się. Uznała, że jej chłopak ma racę, po tym, jak powiedział, że jest za młoda, żeby mieć dziecko i jest ostatni dzwonek, by je usunąć. Stwierdził też, że albo dziewczyna wykona aborcję i z nim zostanie, albo wróci z dzieckiem do matki. Nie chciała wracać. Została, ale ta decyzja przyniosła traumę obojgu…

Przeraźliwy koszmar, którego nigdy zapomnę – tak opisała Julia aborcję po latach. 

Tyler był z nią podczas zabiegu, ale jak opisała kobieta, był „na kokainie, emocjonalnie odłączony”. Sam Tyler wspominał jednak w swej biografii: 

Idziesz do lekarza, on umieszcza igłę w jej brzuchu i na twoich oczach coś wyciska. To coś wychodzi na zewnątrz martwe. Byłem zdruzgotany.

Jezu, co ja zrobiłem! – żałował muzyk po latach. 

Moje dziecko miało jedynego obrońcę: mnie. A ja poddałam się presji z obawy o przyszłość. Chciałabym cofnąć czas i powiedzieć aborcji: nie. Z całego serca chciałabym widzieć jak to dziecko żyje i się rozwija – pisała Holcomb.

Po tak ogromnej traumie drogi tej dwójki się rozeszły. A niedawno muzyk otworzył Janie 's House placówkę dla młodych dziewczyn wykorzystywanych i zaniedbanych. Złośliwi twierdzą, że po to, by uciszyć sumienie, które nie daje mu zapomnieć o Julii. 

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply