Rybak ucieszył się z połowu do tego stopnia, że postanowił pocałować zdobycz. Niewinny całus omal go nie zabił, gdy ryba utkwiła mu w gardle…

O tym, że kopiowanie tego, co widzimy w telewizji nie zawsze dobrze się kończy, nikogo przekonywać nie trzeba.

Niektóre, niebezpieczniejsze programy wprost ostrzegają nas, by nie robić w domu tego, co szaleni prowadzący, czy uczestnicy. Podobne komunikaty zwykle nie są nam do niczego potrzebne, doskonale w końcu wiemy, by nie powtarzać tego, co bohaterowie „Śmierci na tysiąc sposobów”, czy „Pogromców mitów”.

Okazuje się jednak, że nie tylko takie ryzykowne i brawurowe zachowania mogą być dla nas niebezpieczne. Śmiertelne zagrożenie czai się na każdym kroku, a niefortunny zbieg okoliczności może sprawić, że nawet zwykły całus przerodzi się w walkę o życie.
Całowaniem ludzie przekazują masę pozytywnych emocji. Dajemy sobie całusy na powitanie i pożegnanie. Pocałunki to wyraz naszego uczuć i radości. Całujemy się nawzajem, ale i zwierzęta.

Pocałunkami obdarzamy naszych pupili. Przyjęło się też, że wędkarze i rybacy całują na szczęście swe zdobycze. Buziakiem rybacy zwykli obdarzać długo wyczekiwane lub szczególnie pokaźne okazy. Ryby różnie znoszą takie czułości, żadna jednak nie wywinęła takiego numeru, co pewna sola 28-letniemu Samowi Quilliamowi z Dorset. Zdobycz Anglika do ostatnich chwil chciała się wywinąć z pułapki. Pomyliła jednak drogę i zamiast z powrotem do morza, wskoczyła przerażonymu rybakowi do ust.

O tym, co było dalej przeczytasz na następnej stronie.

er (Solea solea) jest uważana za najwykwintniejszą i najsmaczniejszą z tego gatunku ryb. Niełatwo ją złowić, więc kiedy Samowi udała się ta sztuka, bardzo się ucieszył. Spontanicznie postanowił więc ucałować „upolowaną” rybę. Radość minęła jak ręką odjął, gdy 14-centymetrowa sola wyślizgnęła się mężczyźnie z rąk, wpadła do ust i zaczęła „płynąć” w kierunku gardła. W mgnieniu oka sytuacja zrobiła się niebezpieczna.

28-latek nie mógł zaczerpnąć tchu. Na szczęście nie był sam na łodzi. Jego przyjaciele przytomnie zadzwonili po karetkę. W międzyczasie jednak doszło do niedotlenienia, a Sam zemdlał. Znajomi mężczyzny musieli wykonać masaż serca i sztuczne oddychanie. Akcja ratunkowa powiodła się jednak tylko dzięki lekarzom. Medycy przy pomocy kleszczy, delikatnie, uważając by nie złamać ogona, wyciągnęli zakleszczoną w gardle Sama rybę. Rybak tylko cudem się nie udusił.

Po tym wszystkim niespieszno mu już do pocałunków.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : theguardian.com, thesun.co.uk

Reply