Spędził rok, uwięziony między dwoma budynkami. W końcu ktoś go zauważył!
Kłusownicy najprawdopodobniej zabili matkę orangutanka, a jej dziecko potraktowali jako okazję do dodatkowego zarobku i postanowili sprzedać. Malec trafił w nieodpowiednie ręce – do ludzi, którzy potraktowali go bez empatii i nie okazali współczucia dla okrutnego losu, jaki mu zgotowali.
Kiedy wreszcie ktoś zainteresował się losem zwierzęcia, okazało się, że malec ma depresję i jest bardzo agresywny. Tak bardzo bał się dotyku (za którym równocześnie tęsknił przez cały okres niewoli, np. próbując sam siebie przytulić), że próbował atakować swoich wybawców.
Przed przewiezieniem Mingky’ego do kliniki, trzeba było podać mu środek usypiający.
Na szczęście dotychczasowi właściciele nie utrudniali uwolnienia Mingky’ego z łańcucha i nie protestowali, kiedy wolontariusze z Orangutan Information Centre przejęli zwierzę.
Teraz ma ono szansę na rozpoczęcie nowego życia.
źródło : refresher.sk
-Mamo, czy to demony? Czy to Dziki Gon? Zmory z piekła rodem? Mamo, mamo!
-Cicho, cicho, dzieci. To nie demony, nie diabły… Gorzej. To ludzie…
Andrzej Sapkowski (z książki Wieża Jaskółki)