W ogrodzie tej kobiety „wyrosło” 101 balonów. Umieścili je tam sąsiedzi, by nauczyć ją jednej, ważnej lekcji…

Ludzie różnie reagują na niespodzianki.

Jedni lubią je i cieszą się z nich jak szaleni, doceniają to, że ktoś solidnie się napracował, by je naszykować. Inni nie lubią być zaskakiwani, czują się wówczas niepewnie, nie do końca wiedzą, jak się zachować. Rodzina i przyjaciele, którzy za takimi niespodziankami stoją, zwykle wiedzą, do której z grup należymy.

Nasi najbliżsi znają nas i wiedzą, na co w naszym wypadku mogą sobie pozwolić. Od tej reguły są jednak wyjątki. Całkowicie obcy ludzie nie mogą nawet przypuszczać, jak zareagujemy na niespodziankę, zwłaszcza gdy jest ona niespotykana i bardzo oryginalna. Mimo to czasem decydują się na taki krok. Co nimi kieruje? Zwykle mają nam do przekazania coś niezmiernie ważnego, jakąś treść, której nie mogliby wyrzec ot tak od niechcenia.

Dokładnie tak było w przypadku Laury Stegengi z Minneapolis, na której podwórku niespodziewanie „wyrosło” 101 balonów w kształcie serc. Kobiety nie było w domu, gdy jej sąsiedzi skrzyknęli się i zorganizowali, by w ten sposób przekazać kobiecie pewną bardzo ważką treść. Lokalną społecznością dowodziła listonosz. Kiedy lekcja od zupełnie obcych ludzi dotarła do Laury, kobieta rozkleiła się ze wzruszenia. Co chcieli jej powiedzieć sąsiedzi?

Czytaj na następnej stronie. Dalej znajdziesz też nagranie, z którego dowiesz się szczegółów tej historii.

tniej Laury Stegengi nie było w domu, kiedy sąsiedzi pod przewodnictwem miejscowej listonosz, Michele Slack, wzięli się do „sadzenia” balonów w jej ogrodzie. Własnoręcznie je nadmuchali i opatrzyli karteczką z imieniem i nazwiskiem, po czym wetknęli w ziemię. Kiedy Laura wróciła do domu, najpierw zobaczyła zaledwie kilka baloników. Dopiero gdy dobrze się przyjrzała, dostrzegła, że jest ich całe morze.

Kobieta wróciła do domu po kolejnej wizycie w szpitalu. Niedawno wykryto u niej nowotwór piersi. Rak był bardzo zaawansowany. Czwarte stadium stanowiło niemal wyrok. Ze wszystkim musiała się borykać sama, oprócz dzieci nie miała nikogo, kto byłby przy niej. Rozpłakała się, gdy uświadomiła sobie, jak wiele osób o niej pamięta, dobrze życzy i trzyma za nią kciuki.

li” serduszek kobieta nawet nie znała, a mimo to odważyli się na tak wzruszający gest. Wszystko dzięki miejscowej listonoszce. Michele Slack zdopingowała ludzi do okazania wsparcia. Sama walczy z rakiem i wie, jakie to ważne dla chorego, zwłaszcza samotnego. Gdy Laura ujrzała balony i przeczytała od kogo są, popłakała się jak dziecko. – Poczułam, że ktoś o mnie pamięta, troszczy się i dba. Poczułam się kochana – wyznaje chora.

Sąsiedzi wsparli 47-latkę nie tylko poprzez ten wspaniały gest. Zorganizowali też składkę na leczenie samotnej mamy dwójki dzieci. Przekazali Laurze bardzo ważną prawdę, o której nie możemy zapomnieć: Nigdy nie jesteśmy sami. Nawet nie wiemy, jak wielu osobom na nas zależy. Dlatego właśnie nie możemy się poddawać, trzeba walczyć, bo jest o co i dla kogo.

Zobacz nagranie i wzruszenie kobiety, którą tak cudownie zaskoczono. Jej wzruszenie jest  100 proc. szczere i autentyczne.

https://youtu.be/nQnyBpbCUTA

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : abcnews.go.com, wikr.com

Reply