Wizerunek modelki przerobiono tak, by podobał się hejterom. Eksperyment bezwzględnie obnaża obecne kanony piękna
Instagram pełny jest trolli i hejterów.
W internecie łatwiej jest wylać na kogoś swą frustrację. Nie trzeba się ograniczać, można mówić i robić właściwie wszystko, anonimowo i bez konsekwencji. Złośliwi komentatorzy nie baczą więc na słowa i bardzo często sięgają po najcięższe działa. Potrafią być naprawdę okropni, stosować agresję słowną i mowę nienawiści, obrażać innych za wygląd, z zazdrości lub zwyczajnej podłości. Sięgają po bluzgi i docinki, a z ich wpisów niekiedy wręcz wylewa się jad.
Influencerki i modelki z Instagrama muszą się z tym liczyć, ślepo podążać za modą i nie starać być oryginalnym. W końcu jest jeden akceptowalny wygląd kobiety. To sztuczna, wychudzona modelka z napompowanymi ustami i policzkami. Ma nienaturalnie długie nogi, talię osy, a przy tym pełne biodra i piersi. Taki wygląd to iluzja. Nawet trenerki personalne, które wylewają siódme poty na siłowniach, nie mogą się nim pochwalić, a ich perfekcyjne zdjęcia to zasługa dobrego ustawienia i jeszcze lepszego grafika.
Doskonale wiemy, że modelki z Instagrama wcale nie są takie perfekcyjne, a mimo to nie przestajemy wierzyć w serwowane nam kłamstwa. Ulegamy modzie i nie akceptujemy tego, co od niej odbiega. Osoby nieidealne, które próbują iść pod prąd i pokazywać prawdę o sobie, nie mają więc łatwego życia. Są „hejtowane” i wyszydzane za to tylko, że mają na tyle odwagi i samoakceptacji, by próbować być sobą w sztucznym świecie.
Cybreprzemoc dotknęła również Chessie King. Brytyjska influencerka i trenerka personalna zdecydowała się pokazać swoje ciało w bieliźnie. Zdjęcia nie były obrobione w żadnym programie graficznym i przedstawiały rzeczywistość bez filtra, dziewczynę o ładnej, zdrowej sylwetce i przeciętnych wymiarach. Jak nietrudno się domyślić, nie spodobało się to internetowym trollom, którzy postanowili dobitnie wyrazić swoją krytykę.