Wyproszono go z pracy, bo przyszedł w szortach, więc wrócił… w sukience
Wiele miejsc pracy ma tak zwany dress code, który określa, jak należy się ubierać w pracy, czasem okazuje się on krzywdzący.
Większość firm, zwłaszcza tych, które bazują na kontakcie z klientem, wie, że profesjonalny wizerunek pracownika i jego schludny wygląd jest bardzo ważny. Ludzie oceniają po wyglądzie i zawsze skierują się do osoby uśmiechniętej i elegancko ubranej. Odpowiednie ubranie mówi wiele, nie tylko o samym człowiek, ale także o firmie, w której pracuje.
Dress code to nic innego, jak zbiór zasad, które określają, co można wkładać, a co nie jest mile widziane. W wielu formach odpowiedni ubiór decyduje o tym, czy można rozpocząć w danym dniu pracę. Zasady obejmują nie tylko ubrania, ale też dodatki, a nawet makijaż i obuwie. Czasami są luźne – garnitur lub sukienka, czasami bardzo szczegółowe – kolory ubrań, rodzaj i krój.
Wielu pracowników nie lubi wymagań, co do stroju. Nie tylko dlatego, że w większych biurach ludzie wyglądają jak powieleni z jednego wzorca, ale też z innych przyczyn. Zwłaszcza latem, gdy skwar na zewnątrz, ciężko jest włożyć pełen garnitur i wytrwać tak cały dzień w pracy. Dlatego w lecie podnosi się bunt, bo chciałoby się wskoczyć w lekką koszulkę i krótkie spodenki, ale nie można.
O tym, że dress code jest w firmie przestrzegany, przekonał się użytkownik @jBarge_, który został wyproszony z pracy, ale sprytnie to wykorzystał i postawił na swoim.