Wózek terenowy to zbawienie dla niepełnosprawnych. Brad wymyślił go dla żony, by nie musiała rezygnować z ukochanych wypraw w nieznane

Pamiętacie „WALL-E”?

Animacja studia Pixar weszła na ekrany w 2008 r. Piękna i dająca do myślenia, zachwyciła tysiące fanów kreskówek i nie tylko. W kultowej dziś „bajce” mały robot przez lata sprząta opuszczoną przez ludzi Ziemię ze śmieci, które po sobie pozostawiliśmy. Jego dom mieści się wśród odpadów i brudu. Niewesoła perspektywa przedstawiona w animacji poruszyła i nadal porusza czułe struny w naszych sercach.

Inspiruje do zmiany zachowań i zachęca do spojrzenia na Ziemię jak na matkę, a nie tylko miejsce życia. Swego czasu bajka była sporym zaskoczeniem. Fanów kina zadziwiał nie tylko bardzo mocny przekaz, ale też sam robot. WALL-E wyglądał jak mały czołg, a poruszał się po nierównościach z gracją i bez trudu. Zwały gruzu i odpadów nie stanowiły dla niego żadnego wyzwania. Wyjeżdżał po nich bez problemu. Mało, kto wie, że kultowy robot nigdy by tak nie wyglądał, gdyby nie Brad Soden z Phoenix i jego sparaliżowana żona.

Liz Soden kochała podróżować, wyjeżdżać pod namioty, przebywać na łonie natury. Uległa jednak wypadkowi i została sparaliżowana. Nie chciała zrezygnować ze swej pasji, a rodzina starała się jakoś jej pomagać, pchać jej wózek i ciągnąć go przez niedostępne tereny. Nie było to proste i w trakcie jednej z takich wycieczek zrezygnowana Liz wybuchnęła płaczem. – Starała się nie poddawać, ale im bardziej próbowała, tym bardziej wózek się zakopywał. Zrobiło mi się je strasznie szkoda i wiedziałem, że muszę coś zrobić – mówi konstruktor.

O tym, co wymyślił, przeczytacie na następnej stronie.

ad był wojskowym. Nie miał żadnego wykształcenia technicznego. Znał się może na czołgach, ale na pewno nie na wózkach inwalidzkich. Ta wiedza jednak okazała się wystarczająca. Brad postanowił połączyć gąsienice czołgu ze zwykłym wózkiem i wykonał prototypowy model tzw. Tankchair. Długo majstrował nad maszyną w garażu, zanim zdecydował się pokazać go żonie.

Gdy go pokazałem, oczy Liz się zaświeciły, a na jej ustach zakwitł stuwatowy uśmiech. Jej widok wynagradzał długie godziny spędzone w garażu – stwierdził były żołnierz. Przez lata wózek terenowy dopracowywano. Pomogła firma NPC Arizona, dzięki której Brad doszedł do perfekcji w wykonywaniu wózków i zaczął je sprzedawać. Szybko zauważył, że takie maszyny kupują głównie poszkodowani w walce weterani wojenni.

go wózki zainspirowały studio Pixar do stworzenia WALL-E. Soden był nawet ich konsultantem w filmie. Emocje robota była prawdziwe, bo inspirowane realną tęsknotą ludzi za sprawnością oraz powrotem do życia sprzed wypadków i nieszczęść, które ich dotknęły. Facebook Liz Soden jest pełen zdjęć osób, które właśnie dzięki Tankchair wróciły do życia, które kochały.

Jedna z pań znów mogła pracować z końmi. Pewien policjant dostał specjalny wózek z migającymi światłami i poczuł się jak w znajomym radiowozie. Ich losy nigdy by się nie odmieniły, gdyby nie miłość męża do żony, jego oddanie i próby uczynienia jej życia piękniejszym i na powrót pełnym.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : danbailes.com, today.com, dailymail.co.uk

Reply