Z brzucha trzyletniej dziewczynki wyciągnięto siedem długich igieł. Lekarze byli przerażeni, gdy odkryli, że to szarlatan zrobił sobie z dziecka laleczkę voodoo!
Czarna magia, choć wciąż obecna w kulturze Zachodniego Bengalu i Bangladeszu, stanowi temat tabu.
Wiara w duchy i demony to część kultury i tradycji mieszkańców w wymienionych wyżej regionach świata. Zarówno w Indiach, jak i Bangladeszu po cichu mówi się o ofiarach z ludzi, które w trakcie tajemnych praktyk, oddawane były duchom. Składający takie ofiary mieli dzięki nim zaskarbiać sobie spokój i opiekę ze strony nieziemskich mocy.
Czarna magia od zawsze kojarzona była ze złem w czystej postaci. Zwykli ludzie bali się jej wyznawców, którzy przez demony mieli być obdarzani niezwykłymi mocami. Oswajali dzikie zwierzęta, potrafili przewidzieć, zjawiska pogodowe, zajrzeć w człowieka i poznać jego najskrytsze lęki.
Tych religijno-okultystycznych praktyk bano się od zawsze, nigdy jednak tak wyraźnie nie były wyraźne destrukcyjne skutki szamańskich obrzędów. Tym razem w ich wyniku zaledwie 3-letnia dziewczynka przeżyła koszmar, którego nie da się opisać z rąk złoczyńcy, który wciąż przebywa na wolności.
Z małego ciałka dziecka zwyrodnialec zrobił sobie laleczkę voodoo, którą nafaszerował igłami, wypowiadając zaklęcia. Brutal wykorzystał również dziecko, realizując swoje chore, erotyczne fantazje. O tym, co działo się z dziewczynką nie wiedziała jego matka, póki zszokowani lekarze nie znaleźli w brzuchu małej dowodów zbrodni i nie wyciągnęli igieł, które tkwiły w ciele małej przez ponad pół miesiąca!
Kim był sprawca i co stało się z dzieckiem? Czytaj na następnej stronie.
a Medical College zjawiła się matka z dzieckiem na rękach. 3-letnia dziewczynka marudziła i majaczyła w gorączce. Kiedy lekarze zrobili małej prześwietlenie, ujawnili igły, którymi poprzebijane było ciałko 3-latki. Zawiadomili władze. Funkcjonariusze po nitce do kłębka, dotarli do Sanatana Thakura, mężczyzny po 50, u którego jako pomoc domowa, pracowała mama małej. Okazało się, że mężczyzna przez lata praktykował czarną magię i zanim matka dziewczynki się zorientowała, zdążył skrzywdzić jej dziecko, używając małej w charakterze laleczki voodoo.
Igły lekarze mogli wyciągnąć dopiero po trzech dniach od przybycia matki z Puruli w Bengalu Zachodnim, do szpitala. Dopiero wtedy przesunęły się tak, że przestały uciskać na ważne narządy dziecka. Po ich usunięciu mała zachorowała jednak na sepsę, rozwinęło się też zapalenie płuc, z którego 3-latka już nie wyszła. Mężczyźnie postawiono tylko jeden zarzut, wykorzystania dziecka, wciąż przebywa jednak na wolności. Gdzie jest sprawiedliwość? Bo na pewno nie na tym świecie!