Zabójca „za stary”, by siedzieć w więzieniu, wyszedł na wolność i udowodnił, do czego jest zdolny
Często mówi się, że wiek to tylko liczba.
Starsze osoby uprawiają ekstremalne sporty. Próbują rzeczy, do których nie miały wcześniej dostępu i na które wiecznie brakowało czasu. Podróżują po świecie i zyskują tytuły naukowe. Robią wiele ciekawych rzeczy, na które niejednokrotnie sami byśmy się nie odważyli. Imponują nam werwą i zapałem, przekonując, że nie warto ich skreślać. Mimo to bardzo często zdarza się nam to robić.

Sprawiamy tym przykrość naszym bliskim i bardzo się mylimy. Tym jednak razem pomyłka kosztowała zbyt wiele, a mężczyzna, której dotyczyła, udowodnił, że ludzie się nie zmieniają! Pokazał, że nie warto było skreślać go z powodu podeszłego wieku.

77-letni Albert Flick przesiedział jedną trzecią życia w więzieniu. Został skazany na 25 lat pozbawienia wolności po tym, jak 14-krotnie zranił swoją żonę Sandrę Flick. Zabił ją w obecności swej córeczki. Odsiedział jednak wyrok wyszedł na wolność w 2004 r. Po 6 latach wrócił za kraty, został skazany za napaść. Mimo że Albert był recydywistą i zarówno prokurator, jak i kurator mężczyzny domagali się od sędziego długiego wyroku, wymiar sprawiedliwości nie chciał takiego wymierzyć.
Sędzia Robert E. Crowley z Portland w Maine, zasugerował się wiekiem mężczyzny. Był zdania, że Albert jest „za stary”, by stanowić zagrożenie dla społeczeństwa (Flick miał wtedy 68 lat). Flicka skazano na 4 lata więzienia. Areszt opuścił w 2014 r.

Przeniósł się do Lewiston. W mieście spotkał bezdomną kobietę, która bardzo mu się spodobała. Kimberly Dobbie miała dwójkę dzieci, urocze bliźnięta. Cała trójka przebywała niestety na ulicy. Kobieta korzystała ze schronisk i jadała w jadłodajniach. Albert zaczął ją śledzić i prześladować. Chodził do tych samych jadłodajni. Kiedy dowiedział się, że kobieta zamierza wyjechać do innego miasta, zdecydował, że zrobi wszystko, by ją powstrzymać.
Przejdź na następną stronę po więcej.
