Zamawiali kawę, gdy z sufitu spadło to. Przestraszyli się nie na żarty!

Klienci Starbucksa przeżyli szok, gdy stojąc w kolejce do kasy, nad ich głowami pojawił się ten stwór.

Twórcy horrorów już dawno zorientowali się, że człowieka najłatwiej wystraszyć, po prostu go zaskakując. Z ich doświadczenia w dzisiejszych czasach przykład biorą twórcy tzw. pranków. Jeden z nich pojawił się w kawiarni Starbucksa, by wystraszyć jej klientów. Reakcje na ten żart były przeróżne. Od strachu i okrzyków przerażenia po zachwyt i salwy śmiechu.

Chris Silcox sfrunął z sufitu w kombinezonie Spidermana w zastępstwie filmowego człowieka-pająka, Toma Hollanda. Prank był oczywiście zarejestrowany i wypuszczony do sieci jako forma promocji filmu Spider-Man: Homecoming.

Długo szukano odpowiedniego miejsca, w którym można byłoby umiejscowić akcję pranku. W końcu zdecydowano się na kawiarnię Starbucks, w której sufit znajdował się stosunkowo wysoko. Podwieszono pod nim drugi, fałszywy sufit, gdzie ulokowano Silcoxa. Kaskader miał tam czekać na swoje ofiary, a kiedy podejdą wystarczająco blisko, zlatywać do nich na przymocowanej do przepierzenia specjalnej linie, która przypominać miała pajęczą sieć, którą posługiwał się Spiderman.

Klienci kawiarni nie spodziewali się, że zaraz z góry coś na nich spadnie. Ich reakcje były przeróżne. Jednak jak wyznał sam Silcox najciekawsze było to, jak reagowały dzieci.

Kiedy znikąd pojawia się Superbohater i to jeszcze do góry nogami, pośrodku obleganego Starbucksa, co robisz? Małe dzieci oczywiście pomyślały, że jestem prawdziwym Spidermanem. W końcu, czemu nie? Spidey mógł wpaść na frappuchino jest tak gorąco – śmieje się Silcox.

Żart okazał się internetowym hitem. Choć do sieci trafił wczoraj (27 czerwca), widziało go już ponad 120 tysięcy ludzi. To promocja zarówno dla filmu, jak i dla jednej z najsłynniejszych amerykańskich kawiarni. Zobacz, jak na prank zareagowali Ci, z których zażartowano. Powiedzieć o niektórych z tych reakcji śmieszne, to stanowczo za mało.