Zbierała na schronisko, by wypchać sobie portfel. Zwierzęta umierały, gniły i rozpadały się na jej oczach

Poraziła ją jednak skala zaniedbań „koleżanki po fachu”. Zwierzęta były w skrajnie złym stanie. Do niektórych nie zaglądano tak często, że umierały z głodu, albo gniły żywcem od brudu i zakażeń. Inne wręcz rozpadły się na kawałki. Została po nich tylko skóra. – Wyglądały tak, jakby ktoś je rozpuścił w kwasie. Chciało mi się płakać – mówi wolontariuszka. Po innych zostały już tylko szkielety. Francesca zrozumiała, że jeśli nie pomoże, ten widok będzie ją prześladować po nocach.

Okazało się, że datki, które Melisa zbierała na schronisko, tylko wypychały jej portfel. Ludzie, którzy ją wspierali, myśleli, że pomagają zwierzakom, tymczasem przyczyniali się tylko do ich śmierci z głodu, licznych chorób, wycieńczenia. Francesca postanowiła, że przeniesie zwierzęta, które ocalały do swojego schroniska. W tym celu będzie musiała je zmodernizować, bo na razie jest za małe i jest w nim już 150 zwierząt. Miejsca nie ma na tyle, by przyjąć kolejne 50 kotów. 


Francesca skierowała list otwarty do Melisy, by ta przyznała się do zaniedbań i oddała w ręce policji. Sama też zgłosiła sprawę funkcjonariuszom. Najgorsze, że nie wiadomo, gdzie jest kobieta, ani ile pieniędzy wyłudziła.

Czytaj dalej na następnej stronie.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply