Kobieta gubi cenną pamiątkę po zmarłej córce, ale jej internetowy apel przebywa 5600 kilometrów i trafia do przypadkowego znalazcy

Kolejne poszukiwania również nie przyniosły rezultatów. Zrozpaczona kobieta musiała dać za wygraną, bo znalezienie zgubionego naszyjnika w jednym z największych miast świata graniczyło z cudem. Smutna wróciła do Anglii, ale cały czas ta przykra sytuacja nie dawała jej spokoju.

Drugiego takiego naszyjnika nie ma na całym świecie

Vicky stwierdziła, że ostatnią nadzieją na odzyskanie cennej zguby jest internetowy apel. Świadoma, jak szybko roznoszą się treści w internecie zamieściła na FB opis sytuacji i zdjęcia naszyjnika. Jej wiadomość była udostępniana przez kolejne osoby i kolejne, aż trafiła do użytkowników z Nowego Yorku…

Kobieta mając w sobie resztę nadziei postanowiła poprosić internautów o moc i nie zawiodła się

Jaki był los zgubionego naszyjnika? Podniósł go Freddy i jego żona Emilia, którzy zauważyli biżuterię, gdy przystanęli, by zawiązać swojej córeczce bucika. Nie była to pierwsza rzecz jaką znaleźli na nowojorskiej ulicy, więc bez emocji zanieśli ją do domu. Wartość znaleziska uświadomili sobie dopiero wtedy, gdy włączyli komputer.

Los chciał, że zguba trafiła do rąk Freddy’ego

Na tablicy Facebooka wyświetlił im się wpis o zgubionym naszyjniku, którym okazał się właśnie ten przez z nich znaleziony. Rozumiejąc wyjątkowość sytuacji natychmiast skontaktowali się z Vicky, która od razu przyleciała do Stanów Zjednoczonych, by odebrać wisiorek. Ich wzruszające spotkanie zarejestrowały kamery telewizyjne.

Nowojorska rodzina nawet nie wie, ile zwrotem łańcuszka zrobiła dla Vicky

Historia Vicky i jej pamiątkowego naszyjnika pokazuje, że nigdy nie wolno tracić nadziei, gdy się coś zgubi, nawet jeśli poszukiwania będą przypominały szukanie igły w stogu siana. Zawsze trzeba liczyć na dobrą wolę i uczciwość znalazcy, że postara się zwrócić daną rzecz. Sami też się tak zachowujmy, bo być może wartość sentymentalna i emocjonalna znalezionego przez nas przedmiotu jest dla kogoś nieoceniona.

Sprawę zrelacjonowała jedna z amerykańskich stacji telewizyjnych