Zjeżdżają się, by oglądać rzędy brudnych ubrań wiszące na sznurach. Po co to robią?

Ciała zabitych wrzucono do masowych mogił. Zakopano ich w dołach głębokich na ponad 8 m. Nie tak dawno te smutne mogiły otworzono. Pozostałości po około 62 000 ofiarach zostały ekshumowane. Niestety w Rwandzie nie można zbadać ich DNA. To zbyt skomplikowane, złożone i kosztowne. Często więc jedynym, co pozostało po ofiarach, są ich stare ubrania, które zdarto z nich przed śmiercią.

Do stosów ubrań pielgrzymują więc ci, którzy uszli z życiem z ludobójstwa i szukają choćby kawałka materiału należącego do bliskiej osoby. 38-letnia Antoinette Murebwayire, zgarbiona pod ciężarem swojego żalu, przeczesuje wszystko, co rozpoznaje.

Przyjeżdżam prawie codziennie, idę wzdłuż sznurów. Znalazłam ciuszki mojej trzyletniej kuzynki. Pamiętam ją dobrze, gdy moja ciotka nosiła ją na plecach. Nadal szukam ubrania moich rodziców – mówi z bólem kobieta. 

Podobnych pielgrzymów są tysiące. Ubrania, które znajdują, to często jedyne, co mogą pochować, by oddać cześć swym bliskim.

Źródło: mirror.co.uk, npr.org

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply