Martwego mnicha zamknięto w ogromnym słoju. Po 3 latach otwarto wieko i znaleziono dowody świadczące o tym, że był kimś wyjątkowym!
Gdyby nie fakt, że mnisi wyrzekają się wszystkich przyjemności, można by stwierdzić, że wybrali taką egzystencję z czystego lenistwa.
W ich życiu niewiele się dzieje. Przeważnie przebywają w izolacji, nie martwiąc się o nic. Mają co jeść i gdzie mieszkać, jedynym minusem jest ciągła modlitwa i życie w ascezie. O używkach i uciechach cielesnych nie ma mowy!
Niektórzy mnisi szczególnie wyróżniają się wśród innych. Chodzi tu głównie o ich zaangażowanie i podejście do wyznawanych wartości. Ich postawa jest godna naśladowania i szybko stają się doskonałymi nauczycielami i wzorami dla nowicjuszy. Takim człowiekiem był buddyjski mnich Fu Hou. Niemal całe życie spędził w świątyni Chongfu w mieście Quanzhou (południowo-wschodnie Chiny). Był bardzo dobrym i spokojnym człowiekiem, a praktykowanie buddyzmu rozpoczął jako trzynastolatek.
Młodzi mnisi niezwykle go szanowali i gdy zmarł, postanowili, że zostanie z nimi na zawsze. Co zrobili? O tym na następnej stronie!
źródło : dailymail.co.uk