Żołnierz bez broni został bohaterem. Uratował 75 kompanów z piekielnego potrzasku!

Zgodnie ze swymi przekonaniami Desmond nie brał dłoni do rąk. Nie robił tego nawet na treningu, z tego powodu koledzy szydzili z niego i nazywali tchórzem. Jeden z nich, Karger „obiecał mu” nawet, że strzeli do niego, kiedy znajdą się na froncie, a chłopakowi nie zostanie nic innego, jak wziąć karabin i się bronić. Dla Desmonda świętym dniem była sobota. Tego dnia odmawiał wykonywania pracy, narażając się przy tym na gniew przełożonych i karne roboty w koszarach. 

Kadr z filmu „Przełęcz ocalonych”, który opowiada historię Dossa

Doss nie wziął karabinu, nawet gdy dosłownie wpadł mu w ręce. Wreszcie rekrutowi groził trybunał wojskowy za nieprzestrzeganie bezpośredniego rozkazu dowódcy. W końcu ojciec Dossa skontaktował się z księdzem wojskowym, który wezwał dowódcę pułku. Po długiej ciężkiej próbie, w której trakcie próbowano go złamać Doss osiągnął swoje i został lekarzem wojskowym, nie podnosząc broni.

Chrzest bojowy Desmonda i jego towarzyszy miał miejsce na wyspie Guam w 1944 r. Była to najtrudniejsza konfrontacja z Japończykami, która trwała kilka miesięcy. W tym czasie Desmond pokazał wszystkim dlatego tak bardzo chciał być w armii. Pod ciągłym ostrzałem wroga, po kolana w błocie, brodził przez gęstą dżunglę wynosząc rannych z pola bitwy. Zdawał się nie zauważać śmiertelnego niebezpieczeństwa. A było ono tym większe, że Japończycy celowali w sanitariuszy, żeby postrzelonych nie miał kto leczyć i by osłabić morale przeciwnika. 

Czytaj dalej na następnej stronie.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply