Życie to upływający czas. Marcos nigdy nie żałował go innym. Każdą wolną chwilę spędzał w stacji krwiodawstwa, oddał prawie 400 litrów krwi!

Choć nie wszyscy jesteśmy bogaci, każdy z nas ma coś, czym może podzielić się z innymi.

Nie ma nic cenniejszego od ludzkiego życia. Ludzie mają pieniądze, władzę i świat leży u ich stóp, tak naprawdę jednak tylko bawią się w Boga. Nie potrafią stworzyć życia. Nawet to, co wyhodują w laboratoriach, nie miało by racji bytu bez interwencji kogoś lub czegoś z góry. Jak ziemia wyglądałaby, gdyby nie chodziło po niej żadne żywe stworzenie, nic nie rosło, ani nie kwitło?

Bez życia byłaby zupełnie jałowa. Nasze życie odmierzamy upływającymi minutami, godzinami, dniami i latami. Jak szybko mija czas wiedzą ci, którzy zbyt szybko stracili bliskich. Doskonale zdają sobie z tego sprawę osoby, którym mało go zostało. Ich życie przypomina walkę o każdą sekundę.

My sami jednak nie szanujemy swojego czasu. Żyjemy ciągle za czymś goniąc, a gdy już mamy wolną chwilę, nie zawsze wiemy, co z nią zrobić. Szukamy sposobów by zabijać czas. Znamy ich tysiące: filmy, książki i seriale przynajmniej nas rozwijają, dla zabicia czasu powstała jednak cała masa specjalnych gier, tzw. „klikacze”, na które trwonimy cenne chwile, zamiast ofiarować je innym.

Tracony na podobne bzdury czas przepływa nam przez palce. Trwoniąc go w ten sposób nie zawsze czujemy się ze sobą dobrze. Czasami dopada nas moralny kac i zaczynamy odczuwać, że żyjemy bezproduktywnie. W takich sytuacjach powinniśmy szukać inspiracji w postawach takich, jak Marcosa Pereza. 57-latek z Południowego Teksasu, na co dzień jest zwykłym listonoszem, raz na dwa tygodnie zamienia się jednak w bohatera. W ciągu 34 lat wizyt w stacji krwiodawstwa ofiarował potrzebującym już prawie 400 litrów swej krwi. – Nie kosztowało mnie to nic, tylko trochę czasu – zapewnia.

Przejdźcie na drugą stronę i poznajcie jego historię, która dla każdego z nas powinna stanowić cenną lekcję.

cos Perez pierwszy raz poszedł oddać krew, gdy miał 23 lata. W ten sposób postanowił odpłacić się za ofiarowane mu życie. Kiedy był małym chłopcem poważnie zachorował, gdy potrzebował krwi, bez wahania pomógł mu znajomy taty, leciwy pan Aguilar. Jak w filmie Podaj dalej, ofiarowane dobro, postanowił przekazać innym. Nie poprzestał jednak na jednym razie. Oddawanie krwi „weszło mu w krew”. W ciągu 34 lat wyrobił sobie taki, dobry nawyk. Stał się częstym gościem centrum krwiodawstwa w South Texas.

Centrum odwiedzał regularnie. Co dwa tygodnie spędzał tam dwie godziny. Przez te 34 lata, spędził tam więc około 75 dni! Oddał prawie 400 litrów krwi i przedłużył życie tysiącom osób. – Przez tą krew mogą przeżyć jeszcze dzień, rok, miesiąc, a kto wie, może będą żyć wiecznie – zastanawia się Perez i dodaje: – Jeśli masz czas, aby zjeść, żeby pójść do kina, masz też czas, aby pójść oddać krew. 

To cenna lekcja, że dany nam czas powinniśmy szanować, a gdy mamy go zbyt wiele, postarać się ofiarować trochę innym.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : lifedaily.com, sunnyskyz.com

Reply