Kornacy wbijają w głowy słoni siekierki, aby zmusić je do posłuszeństwa! Świat musi się o tym dowiedzieć

Proceder ten pośrednio wspierają firmy turystyczne. Foldery reklamujące wakacje w Tajlandii są pełne zdjęć zadowolonych turystów podróżujących na grzbietach słoni. Nie ma co się więc dziwić, że mnóstwo odwiedzających po przyjeździe do Tajlandii szuka takiej właśnie atrakcji. Słonie, na których siedzą zadowoleni turyści z Ameryki czy Europy są tresowane praktycznie od urodzenia. Malutkie słoniątka są zamykane w drewnianych skrzyniach, gdzie są bite i kłute w najwrażliwsze miejsca (uszy i głowę) metalowymi hakami. Proceder ten nazywa się „łamaniem ducha”. Zwierzęta wówczas otrzymują bardzo mało wody i pożywienia.

Po tygodniach ciężkiej walki wkracza tzw. mahout, ich wybawiciel. Człowiek ten nie bierze udziału w „łamaniu ducha”. Przynosi zwierzętom jedzenie i wodę oraz uwalnia je z klatek. Słoń postrzega go jako kogoś dobrego i zaczyna mu ufać. Nie wie, że jego męczarnie dopiero się zaczynają. Od tej pory aż do końca życia będzie woził turystów i wykonywał dla nich sztuczki. Niedawno jeden ze słoni na skutek przepracowania i przegrzania zmarł. Nie zrobiło to jednak większego ważenia na hodowcach. Podobnych sytuacji nie trzeba daleko szukać, wystarczy spojrzeć na to, co dziej się nad Morskim Okiem…

portalsamorzadowy.pl

Przetrzymywanie małych słoniątek w celu ich udomowienia i późniejszego zmuszania do pracy jest zabronione. Gdy ktoś zobaczy, że mały osobnik jest siłą przetrzymywany, ma obowiązek zgłosić to na policję, jednak dość rzadko tak się dzieje. Na szczęście w Tajlandii powstaje wiele sanktuariów, gdzie przebywają wykupione z niewoli słonie. Mogą swobodnie poruszać się po parku i nikt do niczego ich nie wykorzystuje. Odwiedzający mogą je karmić i kąpać się z nimi w strumieniu.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply