Matka straciła swojego syna w wypadku, jednak wciąż pisała do niego SMS-y. Pewnego dnia na jedną z jej wiadomości przyszła odpowiedź…

Uczucie, które łączy matkę z synem to jedna z najmocniejszych więzi świata.

Matka przez dziewięć miesięcy nosi synka pod swoim sercem. Pielęgnuje w sobie życie, by przyszło na ten okrutny świat jak najlepiej przygotowane. Gdy malec się rodzi, jego rodzicielka nie opuszcza go na krok. Pielęgnuje, dogląda, otacza opieką i bezgraniczną miłością. Pod jej czujnym okiem malec dorasta.

Zaczyna chodzić do szkoły, ma podwórko pełne kolegów, kolejne siniaki i mnóstwo głupich pomysłów. Z czasem zaczyna interesować się dziewczynami. A pewnego dnia jedna z nich odbiera go matce, czyniąc z jej małego synka mężczyznę, męża i ojca. Tak dzieje się, gdy oboje mają szczęście. Od tej reguły są jednak smutne wyjątki.

Jednym z nich był syn Carole Adler, Taylor Thyfault. 21-letni zaledwie mężczyzna miał całe życie przed sobą, masę znajomych, dziewczynę i wielkie plany. Planował karierę w wojskowości. Był już weteranem w armii, a by zostać zawodowym żołnierzem musiał już tylko ukończyć ostatni etap szkolenia.

Nie udało się. Zanim tego dokonał, jego życie zakończył bezmyślny pirat drogowy, który wjechał w Taylora, uciekając przed policją na autostradzie. Zrozpaczona matka nie mogła się pogodzić z jego śmiercią, zaczęła więc wszystkie swe żale wylewać w SMS-ach do syna. Pewnego dnia na jedną z takich wiadomości otrzymała odpowiedź.

Jaką i od kogo? Przeczytasz na następnej stronie.

marzył by zostać żołnierzem sił stanu Colorado. Uczył się i całe życie poświęcił swemu jedynemu marzeniu. Przez cały czas wojskowego szkolenia dzielnie wspierała go matka, każdego ranka wysyłając mu SMS-y, życząc dobrego dnia i przypominając, że go kocha. Matkę i syna łączyła silna więź. Kochali się i zawsze mogli na siebie liczyć. Taylor zdobywał kolejne szczeble i już miał sięgnąć po swoje marzenie, kiedy na jego drodze pojawił się szalony kierowca.

Pirat drogowy wjechał w Taylora, uciekając przed policją na autostradzie nr 66, na której poboczu młody mężczyzna wraz z grupą żołnierzy badał sprawę wcześniejszego wypadku, który miał tam miejsce kilka dni wcześniej. Zanim rozpędzone auto z impetem wpadło w mężczyznę, ten zdążył jeszcze ostrzec krzykiem pozostałych zagrożonych. Uratował w ten sposób życie, kierowcy lawety, który akurat znajdował się na drodze.

rem lokalnej społeczności. On sam jednak nigdy się o tym nie dowiedział. Zginął na miejscu. Zdruzgotana matka, nie mogąc pogodzić się z jego stratą, nie przestała pisać do niego SMS-ów. Słowa: kocham Cię, pozostały, zmienił się tylko ton jej wiadomości, w których kobieta wylewała swe smutki i ból.  Carol myślała, że jej wiadomości trafiają w pustkę, nigdy w końcu nie otrzymała na nie żadnej odpowiedzi. Nie oczekiwała jej. Jej kochany syn nie żył i tylko to się liczyło. Aż do jednego dnia, który wszystko zmienił.

Dzień dobry. Nazywam się sierżant Kell Husley z gabinetu policji w Greeley. Odpisuję, bo nie sądzę, żeby twoje wiadomości trafiały tam, gdzie powinny – napisał do Carol obcy mężczyzna, który dostał numer telefonu po zmarłym synu kobiety. Carol potrzebowała się wyżalić, napisała więc obcemu policjantowi, do kogo adresowała wcześniejsze wiadomości.

Jak się okazało, policjant znał historię Taylora, spotkał go nawet osobiście i był pod wrażeniem tego, z jakim poświęceniem młody chłopak oddawał się służbie ojczyźnie. Postanowił pomóc jakoś kobiecie. Zupełnie obcy ludzie zaczęli wymieniać się wiadomościami pełnymi słów otuchy i troski o siebie na wzajem. Między dwójką powstała więź przyjaźni, choć nigdy nie widzieli się na oczy. Coś tak pozornie błahego jak SMS-y pomogło Carol wyjść z psychicznego dołka, w którym się znajdowała.  Wyciągnęła ją z niego pomocna dłoń przyjaciela.

 

 

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : godtube.com, wittyfeed.me,

Reply