Powiedział nauczycielowi, że matematyka do niczego mu się nie przyda. Ten szybko wyprowadził go z błędu
Jeremy Kun nauczyciel matematyki został zapytany przez swojego ucznia, po co ma się uczyć tych wszystkich wzroków, sinusów i cosinusów, których nigdy nie użyje w normalnym życiu.
Młody uczeń uważał, że cała algebra jest totalnie zbędna i nieprzydatna w prawdziwym życiu. Nauczyciel wysłuchał go i jego argumentów, że matematyka jest do niczego, a potem w 5 punktach wyłożył, dlaczego matematyka jest tak ważna w codziennym życiu, nawet jeśli nie mamy o tym pojęcia.
1. Uczy na błędach
Jak rozwiązać zadanie z matematyki? Trzeba mieć dane i wiedzę. Jednak czasami i to nie pomaga, bo gdzieś wkrada się błąd i trzeba zacząć od nowa. Uczy to, by się nie poddawać i wyciągać wnioski z błędów, a przy następnej okazji nie popełniać ich.
2. Uczy precyzji i ścisłości
Precyzja jest niezbędna u matematyków, nie można czegoś nie doliczyć czy pominąć. Matematyka uczy takiego myślenia, precyzyjnego i konkretnego. Uczy też jak budować wypowiedź, jak dobierać słowa, by zostać szybko i dobrze zrozumianym.
3. Uczy przewidywania
Matematyka uczy, że nie można być niechlujnym i robić coś bezrefleksyjnie, bo będzie cię to kosztowało dużo więcej pracy. Uczy odpowiedzialności za działania, przewidywania możliwych ich konsekwencji.
4. Uczy myślenia
Rozwiązywanie zdań z iksami, a potem paradoksów uczy sprawnego myślenia. Pokazuje, że warto być rozsądnym sceptykiem i myśleć, co się robi.
5. Uczy, żeby się nie poddawać
Na początku proste mnożenie było dla nas kłopotem, potem było to łatwe. Matematyka uczy, by nie poddawać się i pogłębiać swoją wiedzę.
źródło : brightside.me
Niespecjalnie przekonujące argumenty… Nie lubię matematyki, ale oczywiście zgadzam się, że jej nauka jest niezbędna. Jednak punkty są we większości słabe.
1. „Uczy na błędach”- No nie, naprawdę? Życie uczy na błędach. Taka historia, to przecież nic innego, jak poznawanie niezliczonych błędów i sukcesów ludzkości, i to na nich możemy przecież „uczyć się na błędach”.
2. Fakt, w pełni się zgadzam, choć jest to odpowiedź bardzo ogólnikowa.
3. Do tego wystarczyłaby nauka gry w szachy, bądź setka innych gier strategicznych.
4. Każda nauka (czy w przypadku szkolnym- przedmiot nauczania) uczy myślenia (no, może oprócz w-fu), ponieważ nauka jako tako wymusza na człowieku myślenie. Matematyka tu dominuje- nie przeczę- jednak bez niej człowiek również mógłby uczyć się myślenia.
5. „Uczy, żeby się nie poddawać” … Serio? Punkt tak merytoryczny, że moc tej argumentacji zwala z nóg, naprawdę. Gdyby poziom ludzkiej motywacji i wytrwałości w przeciwnościach losu był zależy od poziomu zdolności matematycznych, to już dawno bym się powiesił.
Przede wszystkim nauczyciel nie odpowiedział uczniowi na pytanie. A przynajmniej nie konkretnie, a zaczął biadolić coś o wytrwałości i uczeniu się na błędach. Pytanie brzmiało: „Po co ma się uczyć tych wszystkich wzroków, sinusów i cosinusów, których nigdy nie użyje w normalnym życiu?”. Pan matematyk niestety nie odpowiedział na pytanie i ja na miejscu tego ucznia nie tylko dalej bym wątpił w przydatność matematyki w moim życiu, ale zwątpiłbym również w samego nauczyciela, który opowiada dyrdymały dziecku.
Wzory (np. wzory skróconego mnożenia), sinusy, cosinusy i cała sterta innych rzeczy jako taka przydatna nie jest człowiekowi w ogóle, o ile nie wiąże on swojej przyszłości ze ścisłym kierunkiem. Przydatna jest nauka rzeczy praktycznych w życiu codziennym- tabliczka mnożenia, ułamki, liczenie procentów, powierzchni, rzadziej pierwiastków, czy rachunek prawdopodobieństwa, i takie tam rzeczy. Reszta sama w sobie jest zupełnie zbędna.
Po co się więc tego uczymy? Sprawa jest prosta- matematyka, jak żaden przedmiot, uczy myślenia logicznego i przyczynowo-skutkowego. Coś zawsze wynika z czegoś, i wszystko ma swój powód, zadanie i konsekwencję. Im wyżej w edukacji, tym bardziej skomplikowane działy matematyczne się omawia, a więc poszerzamy swoje umiejętności umysłowe. Do tego znajomość matematyki sprawia, że inne dziedziny naukowe są przez nas łatwiej przyswajane, a prawa matematyczne (nie chodzi o wzory, a właśnie o logikę) przekładają się na wszystkie inne przedmioty i w ogóle na większość sfer naszego życia. Osobiście uważam, że logika powinna być przedmiotem osobnym, no ale…
Brak znajomości sinusów i cosinusów nie zmienia niczego, ani nie powoduje, że człowiek niezajmujący się naukami ścisłymi jest ułomny życiowo. Od napisania matury nie użyłem trygonometrii ani razu (zresztą tak, jak większości tego, co miałem na matmie) i wiem, że dopóki nie będę miał dzieci i nie będę musiał pomagać im w matematyce, nigdy ich nie użyję. Bo są dla mnie zupełnie nieistotne i zbędne. Co nie oznacza, że sama nauka tego była zbędna, o czym już wspomniałem wyżej.