5 zwykłych zachowań, za które w Korei Północnej można dostać karę śmierci. Po punkcie czwartym już nic nas nie zdziwi…
Korea Północna to przedziwny kraj.
Krąży o niej masa plotek, które często są dalekie od prawdy. Trudno jednak dyskutować z faktem, że prawa i obyczaje panujące w tym odległym i surowo rządzonym kraju w Europie byłyby nie do przyjęcia. Kult wodza i szacunek dla panującego w Korei reżimu w szczególny sposób przekładają się na koreańskie normy postępowania. Kiedy poznaliśmy te zasady, trudno nam było nie przecierać oczu ze zdumienia.

1. Muzyczny „czarny rynek”
W Korei Północnej nie można słuchać muzyki, która zwyczajnie się nam podoba. Utwory, których słuchamy, muszą być zaakceptowane przez reżim. W efekcie istnieje „czarny rynek” muzyczny, a bardzo popularny południowokoreański k-pop trafia na północ nielegalnie, „bocznymi ścieżkami”.
Reżim nakazuje słuchać obywatelom melodii ludowych, pełnych optymizmu i wiary w państwo. Jeśli ktoś przyłapie nas na słuchaniu nieautoryzowanej zagranicznej muzyki, grozi nam osadzenie w areszcie, a w skrajnych przypadkach również kara śmierci.

2. Nie dość „szczere” przeżywanie żałoby
Szacunek dla reżimu wymaga od nas wylewności i dramatycznego wręcz przeżywania żałoby. Jest to obowiązek zwłaszcza na pogrzebach wielkich dygnitarzy. Nie dziwi fakt, że w pogrzebie Kim Dzonga II w 2011 r. uczestniczyły tysiące ludzi, którzy zachowywali się co najmniej dziwnie. Konwulsyjnie płakali, bili rękami w ziemię i dosłownie rwali sobie włosy z głowy. Nie dziwi, zwłaszcza że nieszczera żałoba może nas kosztować lata w obozie, czasami nawet śmierć (nawet jeśli jesteśmy maleńkimi dziećmi).
Zdziwieni? To jeszcze nic! Na następnej stronie znajdziecie jeszcze okrutniejsze prawa, które naprawdę ciężko jest pojąć.
