Właścicielka psa po przeczytaniu karteczki przyczepionej do obroży pupila, oniemiała…

Pewnego dnia zauważyłam psa błąkającego się po moim ogrodzie.

Był to starszy pies, miał obrożę więc widać było, że bezpański nie jest. Wyglądał również na zadbanego. Gdy mnie zauważył, podszedł i dał się pogłaskać. Po przełamaniu lodów między mną a zwierzakiem poszedł za mną do domu. Przeszedł powoli przez korytarz, po czym położył się w kącie i zasnął. Po godzinie drzemki wstał i udał się pod drzwi, co było dla mnie sygnałem, że chce wyjść na zewnątrz.
1


Następnego dnia odwiedził mnie znowu. Schemat tego spotkania był taki sam jak dnia poprzedniego. Znowu wszedł za mną do domu i zdrzemnął się przez godzinę. Ta sytuacja powtarzała się przez kilka tygodni z przerwami.

Z dnia na dzień byłam coraz ciekawsza do kogo może należeć ten uroczy piesek, dlatego przyczepiłam mu karteczkę do obroży, na której napisałam: „Chciałabym się dowiedzieć, kto jest właścicielem tego słodkiego psa? Chciałam poinformować właściciela, że zastanawiam się nad tym, ponieważ piesek przychodzi do mnie codziennie na popołudniową drzemkę.”

Odpowiedź przyszła bardzo szybko, bo już następnego dnia. Na kartce napisane było: „Dziękuję za informację. Pies mieszka z szóstką dzieci, z czego dwójka nie ma jeszcze trzech lat. Pewnie dlatego stara się nadrobić braki w spaniu. Może mogłabym jutro do niego dołączyć?”

Jeżeli spodobała Ci się ta historia koniecznie podziel się ze znajomymi. 

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply