Ze sterty koców widać było tylko wielkie niebieskie oczy. Porzucony w toalecie kina Robert spędził 61, by dowiedzieć się coś o swoim pochodzeniu

Nigdy jednoznacznie nie można ocenić, dlaczego ktoś postąpił tak, a nie inaczej, zwłaszcza gdy sprawa tyczy się bardzo kontrowersyjnych wydarzeń.

Lubimy myśleć schematycznie, oceniać innych przez pryzmat własnych doświadczeń. Mówimy, że pewnych rzeczy nigdy byśmy nie zrobili. Łatwo tak się wypowiadać, póki samemu nie stanie się pod ścianą i nie będzie zmuszonym do podjęcia decyzji, które nie są dla nas ani łatwe, ani przyjemne. Wtedy zupełnie inaczej spoglądamy na pewne wydarzenia.

 

 

Nie oznacza to oczywiście, że mamy jakikolwiek obowiązek akceptowania wszystkich decyzji, jakie podejmują inni ludzie. Zwłaszcza gdy tyczy się to ważnych aspektów życia jak zdrowie czy bezpieczeństwo dzieci. Każdorazowo, gdy dochodzi do aktów przemocy czy porzucenia dzieci, wzbudza to wiele emocji, ponieważ każdy wie, że dzieci są bezbronne.

 

Tak było także w 1956 roku, kiedy w toalecie kina znaleziono ślicznego chłopczyka ubranego w piękne i kosztowne ubranka. Jednak nikt nie miał pojęcia, kto i dlaczego go porzucił. Niebieskooki chłopiec został pokazany w gazecie w Biringham, służby liczyły, że odnajdzie się ktoś, kto go zna. Nie było rezultatów. Nikt nie zgłosił się po chłopca, nikt nie udzielił informacji, które pomogłyby odnaleźć jego bliskich.

 

Dopiero po 61 latach Robert Weston – bo tak nazywa się porzucony chłopiec, odnalazł swoje przyrodnie rodzeństwo. Robert całe życie szukał bliskich, chciał się dowiedzieć, dlaczego spotkał go taki los, kto był jego matką, skąd pochodził.

Więcej o historii Roberta dowiesz się na kolejnej stronie.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : mirror.co.uk

Reply