Amerykanin wyszedł z koreańskiego aresztu pozbawiony tkanki mózgowej. Po jego śmierci ujawniono katastrofalne obrazki z tamtejszych więzień
Mieszkańcom Korei Północnej codziennie towarzyszy lęk o siebie i rodzinę.
Żyjąc w kraju rządzonym przez miażdżącą dyktaturę jest tylko jeden wybór: można podporządkować się lub zginąć. Ryzyko utraty zdrowia lub życia towarzyszy Koreańczykom na każdym kroku. Najdrobniejsze przewinienie kosztuje bardzo wiele, na co dzień trzeba zmagać się z głodem, przemęczeniem, brakiem podstawowych środków potrzebnych do życia, jak woda czy prąd.
Na wszystko jednak trzeba przymykać oko, w innym wypadku można je stracić. 22-letni Otto Warmier z Cincinnati zerwał propagandowy plakat, skazano go więc za kradzież i osadzono w więzieniu, w którym przesiedział kilkanaście miesięcy. Kiedy go wypuszczono, okazało się, że jego mózg niemal całkowicie zanikł w niewyjaśnionych okolicznościach. Z więzienia został wyniesiony, do domu trafił w stanie wegetatywnym. Przeżył zaledwie tydzień. Jego śmierć rzuca jednak nowe światło na obozy brutalnych tortur w Korei Północnej.
Amerykańskiego studenta zatrzymano w styczniu 2016 r. na lotnisku w Pjongjang. Wyrok usłyszał po zaledwie godzinnym procesie. Za próbę kradzieży skazano go na 15 lat ciężkich robót. Do domu wrócił już jednak po roku w śpiączce i z mózgiem w niemal całkowitym zaniku.
Jak twierdzi rodzina mężczyzny odesłano go do domu nie z robót, a jednego z okrytych złą sławą obozu tortur, gdzie przypuszczalnie zmarło już kilka tysięcy Koreańczyków.
W obozach tych przetrzymywanych jest około 120 tys. więźniów politycznych. Świat woli nie widzieć, co robi z nimi reżim Kima. Za sprawą amerykańskiego studenta usłyszał i zobaczył jednak więcej, niż chciałby. Na jaw zaczęły wychodzić niepokojące fakty i szokujące obrazki. Milczący świadkowie tortur otworzyli usta i przemówili, a byli strażnicy pokazali, co robili więźniom.
O szczegółach tych niepokojących zbrodni przeczytasz na następnej stronie.
. ujawniono niepokojący raport Komisji Praw Człowieka ONZ, w którym wypunktowane zostały wszystkie brutalne fakty dotyczące obozów śmierci w Korei Północnej. Kraj, w którym bicie, gwałty, tortury, możenie głodem itd. są na porządku dziennym, komisja uznała za systematycznie łamiący prawa człowieka. Już wtedy odezwały się głosy świadków, którzy cudem przeżyli w obozowej rzeczywistości. Wyznali, że w obozach strażnicy mieli nad osadzonymi władzę absolutną, którą brutalnie wykorzystywali.
Bili swoje ofiary tak mocno, że odgłosy ich maltretowania nie dawały w nocy spać więźniom w celach nawet bardzo oddalonych od tych zajmowanych przez torturowanych. Gdy jednak chcieli, stosowali bardziej wymyślne tortury.
Topili żywcem swoje ofiary, zanurzając na wiele godzin w potężnych zbiornikach z lodowatą wodą. Robili to tak, by więźniowie mogli oddychać tylko wtedy, gdy staną na palcach. Walcząc o życie wytrzymywali tak kilka godzin, po czym opadali z sił.
Jak podaje anonimowy strażnik więzienny, autor niepokojących obrazków, przedstawiających rodzaje tortur, powszechnie stosowano również tzw. pozycję gołębia. Więźnia przywiązywano do ściany z dłońmi umieszczonymi nisko za plecami i bito w pierś, aż ten nie zwymiotował krwią.
dzo często więźniów zmuszano też do siedzenia w małych, ciasnych klatkach. – Ofiary były wtłaczane do klatek na kilka godzin. W trakcie, gdy więźniowie tam siedzieli, krążenie ich krwi było nierówne, przerywane, co powodowało puchnięcie kończyn – mówi świadek tych koszmarnych tortur. Jak podaje dalszy, rozdzierający ból powodowało wyciąganie więźniów z klatek i brutalne prostowanie ich członków. Te koszmarne męki również utrwalił na rysunku jeden z byłych strażników, nazywając obrazek po prostu Centrum Aresztowań.
Ten sam mężczyzna przyznał się, że otrzymał formalne szkolenie w zakresie technik tortur. Nauczył się m.in. odcinać dopływ krwi do ciała więźnia za pomocą pasów, przy jednoczesnym umieszczeniu go w pozycji skrajnie niewygodnej w celu zmaksymalizowania bólu.
Okrutne obrazki pokazywały również niewyobrażalny głód w koreańskich gułagach, gdzie więzieni zmuszeni byli do żywienia się wężami i szczurami, by przeżyć kolejny dzień.
Więźniami bawiono się jak kukiełkami. Ustawiano w pozycjach: wagi, samolotu i motocykla i kazano stać tak cały dzień. Wytrzymywali tylko najsilniejsi. Nie wiadomo, które z tych tortur stosowano na zmarłym amerykańskim studencie.
Na jego ciele nie znaleziono złamań ani śladach po duszeniu. Jak twierdzą jednak niektórzy eksperci, Otto mógł zostać poddawany podtapianiom równoznacznym z niedotlenieniami, co po dłuższym czasie mogło skończyć się zanikiem tkanki mózgowej.