„Rosyjski Popeye” robi zrzutkę na ratowanie bicepsów. Woli żebrać niż pracować
Kirył Tereszyn jest znany chyba w całym internecie.
Każdy widział już nie raz jego legendarne bicepsy (które mają około 60 cm w obwodzie). Jeśli wyglądają dla was sztucznie, nic w tym dziwnego. Były rosyjski żołnierz nie przemienił się w końcu w Popey’a dzięki ćwiczeniom, a zastrzykom z groźnego dla organizmu syntholu, toksycznego oleju, które zaczął sobie aplikować po powrocie ze służby.
Synthol daje efekty już po kilku dniach. Treningi nie mogą się z nim równać. Pierwotnie więc Kirył zamierzył sobie nim upiększyć całe ciało i zamienić się w prawdziwego „kulturystę ”. Ten pomysł wyparował mu jednak z głowy, gdy okazało się, że cudowny preparat zaczął czynić w jego organizmie spustoszenie.
Kiedy skończyłem służbę wojskową, zacząłem się przekształcać i robić zastrzyki w domu. Moja mama bardzo martwiła się tym, co robię, ale przestała, gdy się dowiedziała, że synthol można usunąć – powiedział Kirył.
Okazało się to jednak nie takie proste, jak myślał Popeye. Kiedy stan jego zdrowia mocno się pogorszył, pojawiła się gorączka, złe samopoczucie i osłabienie, Rosjanin poszedł do lekarza. Winna była oczywiście toksyna w jego mięśniach. Żadna z klinik, które odwiedził Kirył nie zaoferowała jednak mężczyźnie pomocy. Rosjanie nie wiedzieli jak „wypompować” synthol z bicepsów Kiryła, ponieważ „nasiąkły” nim tkanki, a usunięcie go bez wpływu na mięśnie okazało się zbyt trudne dla medyków.
Po dostaniu się do organizmu mała ilość oleju zostaje zmetabolizowana. Reszta ulega otorbieniu i zalega w mięśniach latami. Można je usunąć tylko chirurgicznie. Najprościej poprzez amputację. By uniknąć odjęcia ramion, Kirył postanowił szukać pomocy zagranicą.