Umierający lekarz do ostatniej chwili myślał o pacjentach. Gdy nie mógł już pomóc inaczej, oddał własne organy do transplantacji

Różne rzeczy można powiedzieć o Chińczykach, ale na pewno nie to, że są mało pracowici.

Mieszkańcy tego azjatyckiego kraju dorastają w szacunku do starszych, poszanowaniu pracy, mądrych i pięknych wartości. Choć ich kraj jest przeludniony, a z braku mieszkań i pieniędzy ludzie żyją w skrajnych warunkach, doskonale wiedzą, że to właśnie praca czyni ich wartościowymi. Azjaci są wyjątkowo oddani temu, co robią zawodowo. Starają się być najlepsi w swoim fachu.

Doskonalą więc swoje umiejętności. Poświęcają się pracy, a doświadczenia niejednokrotnie możemy im tylko pozazdrościć. Wspaniali są zwłaszcza chińscy lekarze, którzy ani na moment nie zapominają o przysiędze, jaką złożyli. Pacjentom oddają całych siebie. Traktują ich jak kogoś bliskiego. Leczą ich, dbają o nich i opiekują się nimi tak, jakby ci obcy ludzie, byli członkami ich rodziny.

Nie robią tego dla pieniędzy, czy z poczucia obowiązku, ale dlatego, że są świadomi odpowiedzialności, jaka na nich spada. Doskonale wiedzą, że w ich rękach jest ludzkie życie, które mogą ocalić. Nie tak dawno opisywaliśmy przypadek medyka, który miał do wyboru siedzieć przy chorym ojcu, albo dokonać operacji. 55-letni Zhang wybrał dobrze i uratował życie obcemu człowiekowi. Nie pożegnał się jednak z tatą, który umarł na chwilę przed rozpoczęciem planowanego zabiegu.

To tylko przykład tego, jak wspaniali, pokorni i bezinteresowni mogą być lekarze. Myśleliśmy, że ciężko będzie przebić historię Zhanga, ale tylko dopóki nie dowiedzieliśmy się o tym, co zrobił 52-letni Chen Dequan z Shuyang County (prowincja Jiangsu). Lekarz był chory na raka, a złośliwy nowotwór w terminalnym stadium powoli wyniszczał jego organizm. Mimo to Chen nie zrezygnował z pracy i póki czuł się na siłach, pomagał innym. Choroba jednak postępowała i wkrótce całkowicie rozłożyła go na łopatki. Nawet wtedy lekarz myślał tylko o swych pacjentach, którym (skoro nie mógł już pomóc inaczej) zapragnął oddać swe organy.

Czytaj dalej na następnej stronie.

n był ortopedą z ponad 30-letnim doświadczeniem. Zoperował ponad 1000 kolan. Był szanowany i lubiany w środowisku medycznym. Młodsi koledzy mogli brać z niego przykład jak być dobrym, a jednocześnie bardzo ludzkim specjalistą. Dequan zachorował jednak na nowotwór trzustki. Mimo to nie zaniedbał swych obowiązków. Mało kto wiedział o jego zmaganiach z chorobą, które trwały rok, zanim pojawiły się przerzuty do innych narządów.

Kiedy lekarz wiedział już, że jego dni są policzone, zapragnął po raz ostatni przysłużyć się ludziom i oddać swe organy do przeszczepu. Chciał przekazać je wszystkie i to jak najszybciej, by rak nie zdążył ich zaatakować. Koledzy ze szpitala zbadali Chena bardzo dokładnie i odkryli przerażającą prawdę: zdrowe były już tylko rogówki mężczyzny. We wszystkim innym zaczęły się już namnażać komórki rakowe. 27 lipca Chen podpisał formularz i oficjalnie zgodził się na pobranie narządów. Jego rogówki uratowały wzrok dwóch mężczyzn w wieku 40 i 50 lat.

Koledzy lekarza żegnali go z honorami, a jego wspaniałomyślność ujęła za serce nawet zupełnie obce mu osoby.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : worldofbuzz.com, toutiaoabc.com, chinanews.com

Reply