60 lat temu w zoo można było podziwiać nie tylko zwierzęta, ale i ludzi. To jedna z najwstydliwszych kart w historii Europy

Czarni ludzie byli traktowani jako brakujący element ewolucji. Jak twierdzili badacze, znajdowali się między wielkimi małpami a praprzodkami Europejczyków. Madison Grant, dyrektor jednego z takich ogrodów umieścił pigmeja w klatce razem z szympansem, przy klatce dodał napis „Brakujące ogniwo”. Zanim Amerykanie i Europejczycy doszli do wniosku, że takie myślenie jest poniżające i rasistowskie odbyła się cała masa podobnych wiosek.

Jeden z takich ogrodów powstał w 1889 r. w Paryżu z okazji Wystawy Światowej. Jednego dnia zaprezentowano zbudowaną na tę okazję wieżę Eiffla, a następnego pokazano głodnym wrażeń turystom 400 Aborygenów i mieszkańców Afryki.

„Dzikich” oglądało 18 tys. widzów. Stanowili nowinkę, która fascynowała i intrygowała przybyłych uczestników wystawy. Amerykanie nie mogli być gorsi. Do zoo na Bronksie w Nowym Jorku przywieźli więc Ota Bengę, kongijkę, którą wysłali na wybieg wraz z orangutanami i mniejszymi małpami. Kobieta nosiła małpy na rękach, dla rozrywki odwiedzających strzelała też z łuku. Była największą atrakcją ogrodu.

Podobne wioski zorganizowano m.in. w Bazylei, Turynie, Londynie, czy Berlinie. Ostatnia z nich (kongijska) powstała w 1958 r. z okazji brukselskich Targów Światowych.

Źródło: curioctopus.guru, dailymail.co.uk

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply