Po wypadku samochodowym spadł 50 m i uderzył o taflę lodowatej i rwącej rzeki. Przy życiu trzymała go jedna myśl!

Wypadki drogowe zdarzają się codziennie na drogach całego świata, ich skutki są nie raz bardzo tragiczne.

Niestety nie można być pewnym wyjeżdżając na drogi, czy dojedzie się do celu. Jak to mówią, wypadki chodzą po ludziach. Jednak najczęściej oni sami je powodują. Kierowcy bez wyobraźni wbijający się na trzeciego, wyprzedzający na zakrętach i jeżdżący z nadmierną prędkością. To, że samemu jeździ się ostrożnie i zgodnie z przepisami nie oznacza, że ktoś nie pomyśli i spowoduje wypadek.

 

1

 

Konsekwencje takiego wypadku mogą być tragiczne. Przeżycie nie oznacza, że zdarzenie nie pozostawi śladu, nie tylko na psychice, ale też na ciele. Długa rehabilitacja, czasami niepełnosprawność na całe życie to konsekwencje nieprzemyślanych decyzji. Dlatego prócz myślenia o tym, co się robi, ważne jest wyczulenie na to, co robią inni. Podzielność uwagi jest w tym przypadku niezbędna. Czasami sekundy mogą uratować nas przed wypadkiem i utratą zdrowia oraz samochodu.

Przekonał się o tym Steven Arrasmith z Idaho, który jak co dzień wsiadł do swojego auta, by dojechać do pracy. Jednak podczas jazdy zobaczył, że kierowca przed nim wpadł w  poślizg i uderzył w barierkę. Postanowił pomóc osobom w aucie i zatrzymał się, niestety, kierowca za nim też nie zdążył zahamować i wpadł na jego auto.  Siła uderzenia sprawiła, że wpadł do rzeki. O tym, jak udało mu się przetrwać, dowiesz się na kolejnej stronie.

2

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

źródło : people.com

Reply