Przez 30 lat trzymała córkę w zamknięciu, chroniąc ją przed okrutnym światem. Szaleństwo czy nadopiekuńczość?

Gdy do nas trafiła, miała 23 kilogramy i cierpiała na hipotrofię mięśni. Nie była w stanie utrzymać w dłoniach łyżki — wspomina Natalia Koval, terapeutka Violetty.

W ośrodku dość szybko postawiono ją na nogi. Masaże, zabiegi, leki i codzienna pielęgnacja dały dobre wyniki. Kobieta nauczyła się chodzić, jeść i komunikować z innymi ludźmi.

Ostatnio zaczęła farbować włosy i malować paznokcie. Twierdzi, że w ośrodku znalazła swoich przyjaciół. Violetta wyznała, że kobieta, która ją przetrzymywała, w rzeczywistości nie była jej matką, tylko krewną. Jej prawdziwa mama podobno zginęła w wypadku samochodowym dużo wcześniej. Dodaje, że nie chciałaby wrócić do dawnego życia. Wśród obcych ludzi znacznie lepiej się czuje.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply