11-letni chłopiec na nowojorskiej stacji metra ustawia stół, dwa krzesła i… prowadzi terapię! Ludzie uważają, że jest lepszy od dyplomowanych psychologów
Rozmowa to najlepsze lekarstwo dla duszy.
Życie w XXI wieku jest bardzo stresujące. Ludzie mają masę problemów i żyją w wielkim pędzie, dlatego brak im czasu na pielęgnowanie relacji z drugim człowiekiem. Niestety rośnie przez to liczba ludzi samotnych, zagubionych lub niemogących poradzić sobie z własną emocjonalnością.
Słabnąca kondycja emocjonalna współczesnych społeczeństw sprawiła, że zawód psychologa stał się bardzo potrzebny. Miliony ludzi traktuje terapię u takiego specjalisty jako najlepszy, a czasem i jedyny sposób na odzyskanie wewnętrznej równowagi.
W Stanach Zjednoczonych sesje terapeutyczne na kozetce u psychologa są czymś zupełnie normalnym: rozmowę z psychologiem traktuje się tak, jak wizytę u dentysty. Do lekarzy od zdrowia psychicznego ustawiają się więc kolejki, tak jak do pewnego małego psychologa-amatora…
Ciro Ortiz ma 11 lat i mieszka w Nowym Jorku. Choć na pozór wydaje się zwykłym chłopcem, to nieco różni się od swoich rówieśników. Ciro zamiast bawić się ze swoimi kolegami, woli w nietypowy sposób pomagać ludziom.
Chłopak udaje się na stację metra w Williamsburgu, dzielnicy w północnej części Brooklynu, by tam rozmawiać z ludzi w ramach mini sesji terapeutycznych. Jak się okazuje, kilka słów zamienionych z 11-latkiem, mocno wpływa na zabieganych nowojorczyków…
Więcej o terapii w metrze przeczytacie już na następnej stronie.