Dekadę temu wąglik siał przestrach wśród Amerykanów, teraz uderzył w Afrykę. Podstępna choroba uśmierciła 100 hipopotamów! Zdjęcia mówią same za siebie

W latach dwutysięcznych terroryzm miał zupełnie inny wymiar.

Nie było tak zmasowanych ataków na niewinnych ludzi. Terroryści działali z ukrycia i na znacznie mniejszą skalę. Po cichu likwidowali osoby sławne, używając wymyślnych środków. Jedną ze szczególnie lubianych metod, którymi się posługiwali były bakterie wąglika. W 2001 r. tzw. laseczki choroby zabiły w USA pięć osób i spowodowały komplikacje zdrowotne u następnych 17.

Zaczęło się po zamachach na World Trade Center, kiedy prezydent Bush wypowiedział wojnę terroryzmowi. Wąglik w kopertach był straszliwą odpowiedzią zamachowców na obronę Amerykanów, którzy skutecznie likwidowali kolejne komórki niebezpiecznych bandytów. Świat na chwilę wstrzymał oddech. Ataków nie można było przewidzieć. Ludzie bali się otwierać listów, przerażeni tym, co w nich znajdą. Media tylko podsycały panikę i atmosferę strachu. Choć mało kto wiedział, czym jest wąglik, bał się go każdy.

Po pewnym czasie wąglik w listach stał się wspomnieniem. Al-Kaida wymyśliła nowe sposoby zastraszania ludzi. Zaczęła przeprowadzać zamachy, już nie tylko w USA, ale i w (do tej pory bezpiecznej) Europie. Nie były tak zmasowane, jak dziś, przerażały jednak znacznie bardziej, świat bowiem jeszcze się z nimi „nie oswoił”. Kiedy już wydawało się, że z terroryzmem wygrano, na gruzach pokonanej Al-Kaidy wyrastać zaczęło Państwo Islamskie.

O wągliku zapomniano na długo, co nie znaczy, że przestał być niebezpieczny. Ostatnio uderzył po raz kolejny, tym razem w hipopotamy. Pierwsze martwe zwierzę znaleziono 9 października w Parku Narodowym Bwabwata w Namibii. W mniej niż dwa tygodnie padło 109 zwierząt. Choroba wywołała prawdziwe spustoszenie w miejscu, gdzie hipoptamy powinny być szczególnie chronione.

Widok martwych ciał tych monstrualnych, majestatycznych zwierząt bezwolnie unoszących się na wodzie był naprawdę smutny. Najbardziej przeraziła jednak skala problemu. Gdzie okiem sięgnąć leżały kolejne martwe ssaki. Władze parku zaczęły obawiać się, że epidemia przeniesie się na ludzi poprzez skażoną wodę i na zwierzęta np. krokodyle, które mogłoby skusić świeże mięso hipopotamów.

Na terenie parku mieszka około 5500 osób. Gdyby wąglik zaatakował również ich, sytuacja zrobiłaby się naprawdę poważna. Colgar Sikopo, szef parku twierdzi, że nie ma innego wyboru, jak zutylizować jakoś zwierzęta i modlić się o to, by choroba przestała się szerzyć. – Staramy się jak najszybciej spalić tusze, aby zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się choroby. Nie możemy uczynić nic więcej, nie przeniesiemy w końcu zwierząt – tłumaczy dyrektor parku.

To nie pierwsza taka epidemia w Afryce. W 2014 r. wąglik zabił około 300 hipopotamów w Parku Narodowym Królowej Elżbiety w Ugandzie. Zwierzęta wypiły wtedy zatrutą wodę, a po spożyciu ich mięsa zginęło też co najmniej 10 osób. Sześć lat późnej sytuacja powtórzyła się, a przebiegła choroba uśmierciła kolejnych 82 zwierząt. Przebieg wszystkich tych epidemii był podobny, a sceny iście dantejskie.

Zobaczcie nagranie, które da wam prawdziwy obraz tego, co się tu stało.

 

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : independent.co.uk, sciencealert.com, nypost.com, infosperber.ch, livetradingnews.com

Reply