Porzucony przez rodziców zaraz po urodzeniu, przez lata zmagał się z problemami emocjonalnymi. W końcu przemówił i teraz inspiruje do działania setki ludzi


Najlepszą rzeczą, jaką udało się stworzyć Jonowi, jest stowarzyszenie zapewniające pomoc psychologiczną dzieciom chorym na TCS.

Lancaster jeździ ze swoimi seminariami po całym świecie i rozmawia z dziećmi cierpiącymi na to samo schorzenie co on. Opowiada, jak ważna jest samoakceptacja, że to nie wygląd decyduje o tym, co osiągniemy w życiu, ale to, co mamy w głowie i w sercu. Praca, jaką wykonuje, jest naprawdę bezcenna – dzięki niemu nie tylko łatwiej żyje się dzieciom, ale i rodzice mogą zobaczyć, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Współpracuje też z fundacją Love Me, Love My Face.


Sam przyznaje, że chciałby spotkać kogoś takiego jak on przed laty, gdy był młodszy. Kogoś, kto by mu powiedział: „Możesz więcej, możesz osiągnąć wszystko, o czym marzysz!”

I chociaż nie może cofnąć czasu, cieszy się, że ostatecznie udało mu się uporządkować swoje życie i znaleźć siłę na to, aby pomagać innym.


Jakiś czas temu, po długich wahaniach, spróbował także nawiązać kontakt ze swoimi biologicznymi rodzicami, ale odrzucili oni propozycję spotkania. Być może któregoś dnia zmienią zdanie i zdecydują się spojrzeć w oczy synowi, którego już na starcie skreślili ze względu na odmienny wygląd.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

źródło : facebook

Reply