Kiedy dziewięciosobową rodzinę porwał prąd, plażowicze uformowali ogromny ludzki łańcuch, by ocalić tonących. Na pomoc przyszło 80 osób! Nie wszystkie umiały pływać

Gesty takie jak ten uczą nas, że nie wszystko jeszcze stracone, a w ludziach dalej drzemie chęć pomocy, która jest mocniejsza od strachu, czy obojętności.

Choć wydawałoby się, że ludzkie cierpienie już nie wzrusza nas tak jak dawniej, bo zewsząd zalewani jesteśmy dramatami, w których realność zaczynamy wątpić, mamy dla was pocieszenie. Nasze społeczeństwo nie jest tak bezduszne i nieczułe, jak mogłoby się wydawać. Wystawieni na próbę wciąż potrafimy stanąć na wysokości zadania.

Kiedy ludzkie życie wisi na włosku i od naszej pomocy zależy to, czy ktoś wyjdzie cało z opresji nie wahamy się narazić własnego bezpieczeństwa i zdrowia, by przyjść komuś z pomocą. Wyciągnąć rękę do kogoś, kto bez niej mógłby nie dać sobie rady i się nie podnieść.

Przekonała się o tym 34-letnia Roberta Ursrey, której ratować tonącą rodzinę pomogło 80 plażowiczów. Nie wszyscy z nich umieli pływać, a mimo to rzucili się do wody, wyciągnęli dłonie i złapali się za nie nie pozwalając znieść daleko od brzegu tonących pływaków.

Ursrey przebywała na plaży wraz z mężem Bryanem, dwójką synów (Stephenem i Noe) mamą, 67-letnią Barbarą Franz oraz bratankami. Kiedy kobieta wyszła z wody i uzmysłowiła sobie, że nigdzie nie ma jej dzieci, od razu pobiegła z powrotem wpadając w morskie fale. Zaczęła krzyczeć na pomoc.

Plażowicze próbowali wyperswadować jej pływanie w miejscu niebezpiecznych prądów, kobieta nie mogła jednak zostawić na pastwę losu swoich tonących synków. W jej ślady poszedł mąż, mama i bratankowie. Jednak rodzina okazała się słabsza od prądu, który zaczął ich powoli wciągać. W sięgających około 4,5 m morskich toniach tonęli już nie tylko chłopcy, ale cała dziewięcioosobowa rodzina.

Szczerze mówiąc myślałam, że to już koniec. Pomyślałam: czyli to tak wszystko się skończy – mówi Ursrey.

Kobieta nie przewidziała jednak jednego. Świadkiem jej dramatu była Jessica Simmons i jej mąż Derek, którzy postanowili zrobić wszystko, by nie pozwolić rodzinie zginąć na ich oczach. Do pomocy zmobilizowali nawet plażowiczów niepotrafiących pływać.

Więcej o ich niezwykłym geście dowiesz się z kolejnej strony. Znajdziesz tam również filmik z zapisem niezwykłej akcji ratunkowej.

ssica i jej mąż działali bardzo szybko. Widząc, o się dzieje młoda kobieta chwyciła za deskę surfingową i popłynęła w kierunku tonących. W tym czasie mężczyzna zaczął nawoływać obcych sobie ludzi, by złapali się za ręce i uformowali szczelny łańcuch, tak by nie pozwolić, by tonący wypłynęli poza niego na głębszą wodę.  Sznur mocno trzymających się ze sobą ludzi osiągnął długość prawie 100 metrów. Przez tę szczelną tamę nic nie miało prawa się przecisnąć.

Jako pierwsi z wody wyciągnięci zostali dwaj chłopcy, Noe i Stephen, synowie Ursrey. Potem wydobyto całą resztę. Nie obyło się bez urazów. 27-letni Justin, bratanek Roberty złamał rękę. Jej mama zaś na skutek traumatycznych zdarzeń doznała w karetce ataku serca. Szybko jednak przewieziono ja do szpitala, gdzie udzielono natychmiastowej pomocy.

Ci ludzie byli aniołami Bożymi, którzy znaleźli się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Zawdzięczam im życie moje i mojej rodziny. Bez nich nie byłoby nas tutaj – mówi ze łzami w oczach kobieta.

 

 

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply