Gdyby nie Lucci, ten partol elitarnej jednostki Marines zakończyłby się tragicznie. Pies uratował żołnierzy, ale sam stracił łapę i musiał odejść ze służby
Żołnierze są zgodni, że gdyby nie obecność Lucci, to oni staliby się ofiarami zamaskowanej przez wroga bomby. Pies uratował im życie, dlatego gdy został ranny, postąpili z nim, jak z prawdziwym żołnierzem: natychmiast opatrzyli psa i przewieźli go do centrum medycznego, nie zważając na ukończenie patrolu. Dzięki temu pośpiechowi Lucci przeżyła.
Niestety lewa przednia łapa psa była bardzo poważnie poraniona i dało się jej uratować – została amputowana. Taki uraz oczywiście wykluczył Lucci z dalszej służby, co dla członków jej oddziału Marines było wielką stratą:
Dla Nas Lucci to nie pies, ale prawdziwy żołnierz. Wielokrotnie ratowała Nam życie i nigdy nie spłacimy wobec niej tego długu.
Lucci mieszka teraz ze swoim pierwszym opiekunem sierżantem Willingham i jego rodziną. Jest rozpieszczana i pomimo utraty łapy, wciąż jest wesołym psem.