Podał się za właściciela psów, dał nawet znalazcy nagrodę za ich ocalenie. Wszystko tylko po to, żeby zrzucić zwierzęta z dachu pięciopiętrowego budynku! Co za potwór!

Ludzie są na tyle podstępni i fałszywi, że nawet  najgorszy zwyrodnialcy potrafią przybrać maski aniołów i uchodzić w naszych oczach za dobrych i życzliwych.

Ile razy w waszym życiu zdarzało się, że myliliście się całkowicie w ocenie kogoś w waszym otoczeniu? Osoba uśmiechnięta i z pozoru dobra, przy głębszym poznaniu zaczęła tracić w waszych ochach, bo powoli na wierzch zaczynała wychodzić jej mroczna natura?

Ile razy zostaliście oszukani i wyprowadzeni w maliny przez kogoś, kto w mistrzowskim stylu grał rolę niewiniątka, udawał kogoś kim nie jest?

Życie jest pełne takich niespodzianek. Człowieka niestety bardzo łatwo jest nabrać. Wciąż za bardzo wzajemnie sobie ufamy, wierząc w swoje szczere i dobre intencje. Jeszcze inna kwestia, że intencje naprawdę mogą być szczere, ale skutki opłakane. Choć dobre chęci z nazwy są dobre, tak naprawdę jest sporo prawdy w twierdzeniu, że to nimi wybrukowane jest piekło. Ludzi niestety oceniamy po efektach ich działań, a nie po tym, co sobie zamierzyli.

W takim świetle blado wypada postawa kobiety, która oddała psy w ręce 23-latka, który choć udawał ich właściciela, pierwszy raz widział zwierzęta na oczy. – Nie mogę sobie darować tego, że jakoś tego nie sprawdziłam – powiedziała zdruzgotana kobieta, gdy usłyszała o losie, jaki spotkał psy, po tym jak trafiły w ręce zwyrodnialca. Co tak naprawdę się stało?

Po tym jak dwa pudle uciekły od prawowitego właściciela i zabłądziły na przedmieściach Chicacgo, zalazła je obca kobieta i ocaliła przed głodem i zimnem. Nie chciała zatrzymać zwierząt. Zaangażowała się w poszukiwanie ich właściciela, umieszczając na Facebooku ogłoszenie o ich znalezieniu. 14-miesięczna Angel i jej 6-letni ojciec Garo bardzo szybko zostali odszukani przez 23-letniego Edward Hananię i trafili w jego ręce. Jak się potem okazało mężczyzna tylko udawał właściciela zwierząt, bo: – Chciał zobaczyć, jak spadają z dużej wysokości i roztrzaskują się o ziemię – powiedział Randy Palmer, szeryf z Oak Lawn.

Jak to się stało, że zwierzaki trafiły w jego ręce?

tni student znalazł w „sieci” ogłoszenie o poszukiwanym właścicielu dwóch pudli. W jego chorej głowie natychmiast powstał plan, który 23-latek zaczął skrupulatnie realizować. Podszył się pod właściciela czworonogów i stawił pod wskazany w ogłoszeniu adres, by je „odzyskać”. Perfekcyjnie udawał wdzięcznego za ocalenie psów właściciela. Był pewny siebie i wiarygodny, dla znalazczyni miał nawet nagrodę w postaci 20 dolarów. Nie sposób stwierdzić, co przekonało kobietę, by oddać pudle Hananii.

Możliwe, że uwierzyła w jego historię, dała wiarę wzruszeniu jakie okazywał, a może zamydliły jej oczy pieniądze (w końcu kto dawałby nagrodę za nie swojego psa?).

Czy mogła jakoś zweryfikować, czy mówi prawdę? Oczywiście, wystarczyło by poprosiła go by wskazał, który z psów to samiec, a który jest samicą. Gdyby się zawahał, miałaby dowód na to, że kłamie. Kobieta jednak nie spodziewała się, ze ktoś mógłby chcieć ją oszukać. Zawierzyła w mężczyźnie, a o fatalnym losie zwierząt dowiedziała się potem z wiadomości.

m dowiedziała, psy były czystej krwi. Prawdziwy właściciel miał rodowody obydwu, które chciał pokazać ich znalazczyni. Niestety zobaczył ogłoszenie na Facebooku już po tym jak Angel i Garo trafiły do 23-letniej bestii. Spóźnił się zaledwie kilka godzin, czym niechcący przypieczętował los czworonogów. W kilkanaście godzin po tym jak obca kobieta oddała mu pudle, Edward Hanania wdrapał się na dach pięciopiętrowego budynku, stojącego w sąsiedztwie miejscowego szpitala i cisnął psy z wysokości.

Angel się udało. Wylądowała na trawiastym terenie i z obitymi płucami i złamaną nogą trafiła do szpitala. Garo upadł jednak na beton, a obrażenia były tak poważne, że nie udało mu się przeżyć. Budynek, z którego okrutnik zrzucił zwierzęta był garażem pobliskiego szpitala i tak jak klinika posiadał monitoring. Dzięki nagraniom i protestom ludzi wrażliwych na krzywdę zwierząt, bezwzględny brutal został ukarany. Usłyszał wyrok 5 lat więzienia.

Surowa kara choć częściowo wynagrodzi zdruzgotanemu właścicielowi psów, starszemu mężczyźnie,  śmierć jednego ze swoich przyjaciół, za którą sam niepotrzebnie się obwinia.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : rebelcircus.com, dailymail.co.uk

Reply