W ciągu dwóch dni stracili rodziców, teraz rodzeństwo pomaga innym dzieciom w godzeniu się ze stratą ukochanych bliskich

Strata bliskich zawsze jest zbyt wczesna i zmienia się w ból w sercu do końca życia.

Radzenie sobie ze stratą nie jest łatwe. Zawsze uważamy, że tyczy się ona innych ludzi, nas nie. Śmierć jest abstrakcją, czymś, co spotyka innych, a nie członków naszych rodzin. Niestety, nie jest to prawda. Tracimy bliskich w wyniku chorób, z powodu wypadków. Zdarzeń, które zabierają kochane przez nas osoby, ale też nadzieję, że będzie dobrze.

Przeżywanie żałoby nie jest łatwe, choć z czasem do każdego dochodzi, że przyjdzie dzień, gdy dowie się o śmierci mamy czy taty, to zawsze jest to za szybko. Przejście i poradzenie sobie ze stratą jest bardzo ważne, zwłaszcza w perspektywie dalszego życia. Ponieważ nieprzepracowane poczucie straty sprawia, że ludzie tracą sami chęć do życia i pogrążają się w bólu i melancholii.

Nie jest też łatwą sprawą wyjaśnić dzieciom, czym jest śmierć, ani tym bardziej, jak radzić sobie z nią, kiedy doświadczą śmierci kogoś bliskiego. Dzieci w rodzicach mają oparcie, opiekę i wzorce. Nikt tak jak mama czy tata nie zna ich. Rodzice wiedzą, co trapi ich dzieci, co je cieszy, obiecują, że zawsze będą przy nich. Jednak życie sprawia czasem, że maluchy zostają same i ciężko im odnaleźć się w nowym świecie, bez najbliższych.

Auston i Melesssa stracili rodziców w odstępie dwóch dni. Nic nie zapowiadało takiej tragedii w ich życiu. 15 -letni chłopak i jego 9-letnia siostra mieszkali z rodzicami w Chubbuck w Idaho. W maju ich ojciec nie obudził się nad ranem, zaledwie 34-letni mężczyzna zmarł we śnie. By tego było mało, dwa dni później w szpitalu zmarła ich mama, 32-letnia Lindsey dostałą infekcji krwi, lekarze byli bezsilni.

Z dnia na dzień dzieci zostały na świecie same, opieki nad nimi od razu podjęła się ich ciotka Mike Saxon, bez wahania przyjęła ich pod dach, by zamieszkali z nią i jej trójką dzieci.