Zamknięty szpital na pierwszy rzut oka wygląda zwyczajnie, ale gdy poznasz jego mroczne tajemnice, nie będziesz chciał znaleźć się w pobliżu…

Większość pacjentów trafiała tu skierowana na leczenie przez sąd lub przez własne rodziny. Jednak opinia spokojnego miejsca, gdzie chorzy wracali do zdrowia otoczeni wspaniałą opieką, spędzający czas przy fontannach i na piknikach w parkach nie trwała długo.

Ridges szybko zaczął się przepełniać, a pacjentów, jak się okazało traktowano w okrutny sposób — elektrowstrząsy, kąpiele w lodowatej wodzie były na porządku dziennym. Z czasem do placówki trafiały osoby, które nigdy nie powinny znaleźć się w takim miejscu. Do placówki rodziny oddawały osoby z padaczką, menopauzą, czy buntowniczych nastolatków, których rodzice uznali, że to złagodzi ich temperament. Leczono tam gruźlice, chociaż przetrzymywanie w małym pomieszczeniu chorego, ciężko nazwać terapią.

1 grudnia 1978 roku, pacjentka Margaret Schilling tajemniczo zniknęła. Według zeznań personelu, jedna z pielęgniarek bawiła się z nią w chowanego. Straciła ją na moment z oczu. Ciało dziewczynki zostało odnalezione w połowie stycznia.
Jej śmierć była bardzo tajemnicza, ciało znaleziono na podłodze. A śladu jej ciała i włosów nie udało się usunąć. Niektórzy mówią, że to przez rozkład ciała na słońcu. Margaret nie jest jedynym pacjentem Ridges, która pozostała tam do dziś…

Azyl posiadał własny cmentarz, który jest nie mniej nawiedzony, niż sam budynek. Ponieważ wielu pacjentów nie miało rodzin, ich ciała zostały pogrzebane na terenie placówki. Proste mogiły oznaczone numerami, stały się miejscami wiecznego spoczynku ich ciał… podczas gdy dusze błąkają się po okolicy. Ułożone w krąg groby przyciągają różne osoby zajmujące się okultyzmem.