Z myśliwego zmienił się w zwierzynę. Mężczyzna polujący na lwy w RPA padł ofiarą stada. Karma wróciła?
Jak przypuszcza przyrodnik, kłusownika nie zabiło stado lokalne, które ma pod dostatkiem jedzenia i nie atakuje ludzi, ale grupa zwierząt z pobliskiego Parku Narodowego Krugera. – Lwy nie są specjalnie groźne w dzień, ale po zmroku sprawa ma się zupełnie inaczej – wyjaśnia przyrodnik. Jego zdaniem mężczyźni sami weszli w przysłowiową paszczę lwa.
– To czysta spekulacja z mojej strony, ale wydaje się, że kłusownicy weszli w ciemności w stado lwów, albo zostali zaatakowani, a jeden z nich zabity i zjedzony. Pozostałej dwójce udało się uciec – zdradza prawdopodobne scenariusze Lynham.