Starszy mężczyzna codziennie idzie wiele kilometrów, by cały dzień żebrać na ulicy o jedzenie. Robi to, bo w szałasie czekają na niego dwie niepełnosprawne córki
Tatay Arunting jest niezwykle kochającym ojcem. Codziennie rano wychodzi z domu i przez 30 minut przedziera się przez lesiste zbocza. Później dochodzi do drogi i idzie nią do najbliższego miasta. Tam przez wiele godzin żebra o jedzenie dla swoich córek i siebie. Kiedy uda mu się zgromadzić pożywienie, wraca do walącej się chaty.
Tak wygląda każdy dzień mężczyzny. Choć bardzo się stara, nie jest w stanie zapewnić swoim córkom godnego życia, ale nie wyobraża sobie tego, że mógłby je zostawić:
Jako rodzic nie mogę od nich odejść. Umarłbym ze wstydu, gdybym dopuścił się czegoś tak haniebnego. Wolałbym się nigdy nie narodzić, niż je podrzucić.
Jego słowa i los poruszyły mieszkańców miasta i postanowiono zorganizować dla tej rodziny pomoc.